Nano Ekonomia - Biznes XXI wieku

Michał Konieczny

Jak osiągniesz prawdziwy sukces dzięki Nano Ekonomii

Na czym polega usunięcie atomów, molekuł i czasu jakie oddzielają nas od naszego celu, od naszego marzenia jakie oddzielają przyczynę od końcowego efektu?

Cały aspekt polega na tym, iż my całkowicie jesteśmy przekonani, że uzależnione jest to od etycznego i moralnego działania. Innymi słowy, im bardziej etyczniebiznesowo się zachowamy, tym lepsze wyniki osiągniemy. Czy aby tak jest naprawdę?
39,00 PLN
Kup książkę

Nano Ekonomia

Etyka i moralność kreowana jest przez społeczeństwo. To od niego zależy czy my jako jednostka będziemy postrzegani pozytywne, czy też negatywnie.


Jeżeli nasze zachowania przyniosą etycznie postrzegane rezultaty przez społeczeństwo, wtedy i my będziemy czuli się lepiej. Dla zobrazowania skorzystajmy z poniższego przykładu.

Janusz otworzył niedawno nową spółkę, która zajmuje się dystrybucją maszyn rolniczych. Ponieważ temat nie jest łatwy, a konkurencja nie śpi, do spółki zaprosił kilku znajomych. Jeden z nich, znajomy znajomego, który miał ogromne doświadczenie w podobnych biznesach i uważany był na rynku lokalnym jako solidny inwestor był z racji tego postrzegany przez pozostałych wspólników jako solidny fundament. Pewnego razu do Janusza zadzwonił klient, którego Janusz obsługiwał od dłuższego czasu. Miał kłopot i nie bardzo wiedział jak może z niego wybrnąć. W jego oczach Janusz posiadał ogromną wiedzę i doświadczenie, dlatego zadzwonił do niego i poprosił o poradę. Janusz zaproponował wstępnie spotkanie. Spotkał się z klientem wysłuchał go i zasugerował, że skontaktuje się z nim ponownie jak ustali coś więcej ze swoimi wspólnikami. Co oczywiście zrobił. Wspólnicy zaproponowali pomoc w określonej kwocie za usługi oraz doradztwo w przedmiotowej sprawie. Janusz ucieszył się, że znaleźli rozwiązanie dla ich wspólnego klienta. Zadzwonił do niego i powiedział, że nie tylko mogą pomóc, ale że ta porada nie będzie go kosztowała zbyt wiele. Kilka dni później skonsultował to jeszcze ze wspólnikiem znającym się najlepiej na rzeczy. Potwierdził on, iż można klientowi rzeczywiście pomóc, ale poprosił on Janusza, aby wysondował na ile można maksymalnie klienta naciągnąć. Stawka, którą zaproponował wytrawny wspólnik, okazała się trzykrotnie wyższa od tej zaproponowanej przez pozostałych wspólników.

Janusz podczas spotkania oczywiście potwierdził, iż należy zarobić jak najwięcej. Potwierdził także, iż wysonduje ile maksymalnie jako spółka będą mogli zarobić. Uznał, iż doświadczony wspólnik ma rację i że wyższa kwota jest jak najbardziej wskazana. Kłopot nie polega na jak najwyższej kwocie. To jak najbardziej jest wskazane. Ale warto skupić się na innym aspekcie, nad którym Janusz nie pomyślał. Dlaczego podniósł kwotę usługi? Czy tylko i wyłącznie ze względu na dochód spółki? Nie. Dla Janusza znacznie bardziej istotne było to jak on jako prezes będzie postrzegany przez wspólnika - guru i pozostałe osoby. Czy uzyska ich uznanie, jak będzie wyglądał w ich oczach? Co pomyślałby o nim doświadczony w tym temacie wspólnik. Na tym polega właśnie etyka i moralność biznesowa. Etykę tworzy społeczność. To ona decyduje kto i jak jest postrzegany. Pozytywnie lub negatywnie. Etyczność zawsze zawiera w sobie aspekt ludzki. Tam gdzie jest czynnik ludzki, uznanie innych ludzi, aprobata innych jednostek, tam jest etyka i moralność, która budowana jest w oparciu o zasady i poglądy społeczności. W jednej społeczności pewne zachowania będą budziły odrazę, a nawet i obrzydzenie, w drugiej społeczności będą na piedestale. Oznacza to więc, iż nasze działania etyczne i moralne być może są oceniane przezśrodowisko w odpowiedni sposób, ale czy pomniejszają one przestrzeń między nami?  

Jeśli nie pomoc innym w wymiarze jaki znamy, to w takim razie co możemy zrobić? Czy możemy skorzystać z historii, które się nie sprawdziły, takich jak: komunizm czy kibuce, które z góry były spisane na stracenie. Pytanie - dlaczego? Przecież ich intencje i zamiary były wobec innych jednostek dobre i transparentne. Osoba, która decydowała się na pobyt w kibucu, dbała o pozostałych, a pozostałe osoby miały dbać o nią. Co w takim przypadku poszło nie tak, przecież chyba o to chodzi. Chyba chodzi o to, abyśmy sobie pomagali, czyż nie? Tak, ależ tak ponieważ tylko w ten sposób możemy skrócić czas między naszym planem, a zrealizowanym końcowym efektem. O co więc chodzi?

Załóżmy, że Radek pojechał do kibuca z intencją, że będzie pomagał innym. W komunie znajduje się na chwilę obecną około czterystu osób. Radka zadaniem jest codzienna pielęgnacja roślin i warzyw oraz doradztwo w zakresie uzdatniania. Radek wykonuje swoją pracę znakomicie i sumiennie. Po jakimś czasie dowiaduje się, że część osób, z którymi jest w kolektywie nie do końca wypełnia swoje obowiązki. Niektórzy chorują od dłuższego czasu. Część z nich nie może na pełny etat tak jak kiedyś wykonywać swojej pracy. Część z nich coraz częściej narzeka. Inni nie poświęcają już Radkowi tyle czasu co kiedyś. Radek trzy razy w tygodniu miał darmowy coaching odnośnie wewnętrznego rozwoju. Teraz ma go raz w tygodniu, a czasami raz na dwa tygodnie. Nie potrafi już dłużej tego utrzymać w sobie. Dlaczego on niby miałby płacić frycowe? Dlaczego to on miałby poświęcać cały swój czas i życie dla kogoś kto tego nie docenia? Kwestią czasu jest więc, że Radek z kibucu odejdzie.

To i podobne zachowania nie mogą się utrzymać, ponieważ bazują one tylko i wyłącznie na energii otrzymywania dla siebie. Nawet jeśli intencje początkowe są dobre, to kwestią czasu będzie, jak to jednostce zacznie przeszkadzać. Ponieważ serce też tylko i wyłącznie nie daje. Serce bierze by móc dawać. Kłopot w tym, iż nasze zachowania definiujemy bardzo często jako etyczne i moralnie czyste. Mogą one jednak w konsekwencji przyczynić się do negatywnego efektu, którego nie będziemy świadomi. Bo skoro nasze intencje i zamiary były dobre, to dlaczego nam nie wyszło, dlaczego Radek się wypalił? Ponieważbazowaliśmy na etyce budowanej przez społeczeństwo, której zadaniem jest wytworzenie w nas przekonania, iż najlepszą zapłatą jest uznanie innych ludzi.

Wyobraź sobie, że dostałeś zlecenie. Wykonałeś je, ale od szefa nie otrzymałeś żadnego uznania. Nic, ani słowa. Nie ma dziękuję i nie ma uznania. Jak się czujesz? Naturalnie nie chodzi o to, aby takiego uznania od przełożonych czy klienta nie otrzymać. Chodzi tylko o to abyśmy zastanowili się nad tym dlaczego to robimy i dlaczego postępujemy w taki czy inny sposób.

Kiedy więc pomniejszamy i anulujemy przestrzeń? Za każdym razem kiedy działamy przeciwko swojej naturze dla innych wtedy pomniejszamy przestrzeń. I to jest paradoks tego czego uczymy się od dziesięcioleci. Przekonani jesteśmy, że jeśli pomogę moim znajomym, albo nawet nieznanej mi osobie to dostaję plus na górze. Ale zastanów się nad tym przez moment. Przecież możemy pomagać z obawy przed tym, że stracimy pracę, albo znajomych, lub uznanie naszych przełożonych. Cały paradoks polega na tym, że nie potrafimy sami określić o co chodzi. Sami bardzo często nie umiemy zdefiniować co jest w takim razie działaniem egoistycznym, a co proaktywnym.

Załóżmy, że osoba chce pomniejszyć przestrzeń w swoim biznesie. Chce jak najszybciej odnieść sukces. Zróbmy mały test i zastanówmy się w którym przypadkuwygenerowała ona najwięcej przestrzeni, a w którym pomniejszyła przestrzeń do minimum.

Wyobraźmy więc sobie, że Magda ma obsłużyć swojego klienta, który dopiero co wszedł po raz pierwszy do jej firmy. Po prezentacji produktu przechodzi do szczegółów. Wie, że klient ma środki. Jest mocno zaangażowany i podekscytowany przedstawionym produktem. Ma pewność, że klient może już teraz kupić jej produkt. Teraz tylko musi formalnie zamknąć sprzedaż. Co wybiera:

  1. sugeruje klientowi, aby już teraz wpłacił zaliczkę za towar jakim jest zainteresowany,
  2. sugeruje klientowi, aby już teraz wpłacił całość skoro posiada środki,
  3. przedstawiła wady i zalety produktu i pozostawia klienta, aż sam podejmie decyzję.

Które z tych działań wygenerowało najwięcej przestrzeni, a które najmniej? Profesjonalni sprzedawcy powiedzą kuj żelazo póki gorące. Wybiorą opcję „1” lub „2”. Pytanie jednak pozostaje, które działanie pozwoli na zmniejszenie procesu dochodzenia do pozytywnego końcowego efektu? Trzecia opcja, ponieważ to ona była najtrudniejsza do zrealizowania. Miała przecież klienta „na widelcu”, na co więc miała jeszcze czekać? Być może sprzedałaby produkt, ale byłoby to działaniem reaktywnym, które powiększyłoby tylko przestrzeń. Tak, miałaby prowizję, ale na jak długo by to jej starczyło. Kłopot finansowy pojawiłby się niebawem znowu za jakiś czas. Magda ponownie musiałaby sprzedać kolejny produkt w ten sam sposób.

No to mamy w końcu zarabiać więcej czy nie? Ależ tak, mamy zarabiać jak najwięcej. Ale zarabiać w taki sposób by pomniejszać przestrzeń między przyczyną, a końcowym  efektem. Kłopot w tym, że nie potrafimy tego odróżnić. Ponieważ jeżeli staramy się zarobić jak najwięcej to koncentrujemy się tylko na merytoryce i know how, które są tylko końcowymi efektami. Nie myślimy o przyczynie, naszej świadomości jaka towarzyszy nam podczas tych czynności. Uważamy, że intencje osób są dobre albo złe na podstawie tego co wykonują na zewnątrz. To co niewidoczne dla nas najczęściej nie liczy się.

Spotykane często jest działanie w myśl powiedzenia – „Ja nie jestem zainteresowany tym co inni o mnie myślą”. Ale to także jest egoistyczne. To strzelanie sobie w kostki i kolana, ponieważ jeżeli nawet nie interesuje mnie to jak inni mnie oceniają, to nie dbam o nich. Jestem tylko ja i tylko na sobie się koncentruję.

To w odróżnieniu od tego co opisałem wcześniej sprowadza się do tego, że osoba, która sądzi iż nie interesuje jej co inni o niej myślą, ma taki sam problem jak osoba, która reaguje na to co inni mogą o niej pomyśleć. Jeżeli zadalibyśmy takiej osobie pytanie, czy potrafiłaby przesunąć się albo ustąpić kolejki kiedy tego nie czuje i nie chce, ponieważ nie interesują ją inne osoby, co na jej temat pomyślą, to oznacza, że właśnie ta sytuacja nią kieruje. Nie potrafi przełamać się dla drugiego. Nie potrafi tego tak samo zrobić jak osoba, która szuka uznania i aprobaty. Obie więc osoby działają robotystycznie. Kierowane są przez czynniki zewnętrzne, nie zdając sobie z tego sprawy. Nie potrafią zrezygnować z siebie. Jest to tak trudne, iż myślą, że to ich własny wolny wybór tego dokonał. Ale skoro nie potrafią mu się oprzeć, to nic innego jak to, że nie mają własnej wolnej woli.

Warto się więc zastanowić przez moment nad naszymi codziennymi zachowaniami, które być może na zewnątrz wyglądają etycznie i moralnie, ale przyczyna ich może powodować tylko dodawanie atomów, czasu i chaosu w naszym końcowym efekcie.   

Za każdym razem kiedy mówimy, dlaczego mnie to spotyka, dlaczego ja, czym sobie na to zasłużyłem, wtedy to tak jakbyśmy mówili ja nie mam z tym nic wspólnego, ja nie jestem odpowiedzialny za to. To zapewne jakaś pomyłka, która nie ma ze mną nic wspólnego.

Kiedy jednak akceptujemy to co nas spotyka, wtedy zaczynamy być przyczyną, a nie efektem. Za każdym razem kiedy nie pozwalamy aby dane wydarzenie kierowało nami, kreujemy naszą własną przyszłością i skracamy czas do minimum.

Księga ZOHAR

Pocket edition
Zohar